<< Dzien2 | Wyprawa | Dzien4 >>

27.03

08:03

Właśnie skończyliśmy śniadanie. Poranek jest lekko pochmurny ale temperatura dopisuje. Dziś jedziemy zwiedzać ruiny i grobowce. Mamy o 2 godziny więcej niż wczoraj, więc powinno się udać. Oby tylko deszcze nie pokrzyżował nam planów. Muezin znów zafundował nam koncert o 5 rano. Tym razem nie było już elementu zaskoczenia, więc się wyspaliśmy.

Miłosz

10:05

Po śniadaniu poszliśmy do centrum wymienić pieniądze. W hotelu kurs nie był najlepszy. Kupiliśmy też okulary do oglądania słońca. Zaopatrzyliśmy się jeszcze w bułeczki na drugie śniadanie. W cukierni okazało się, ze Miłosz wygląda jak Turek. Właściciel nazywał nas przyjaciółmi i koniecznie chciał, żebyśmy zostali i zjedli na miejscu.
Jedziemy do Myry tą samą drogą nad morzem, co wczoraj. Zaczęło się przejaśniać. Pokazało się słonko.
Turcja znowu nas zaskoczyła. Benzyna podrożała o jakies 0,1 Liry. Dodatkowo cena podana na tablicy różni się od tej podanej na dystrybutorze.

Basia

13:00


Starożytne rzeźby

Dojechaliśmy do Myry. Słońce mocno przygrzewa. Idziemy zwiedzać ruiny teatru. Za wejście trzeba zapłacić 5YTL. Ruiny nie są zbyt rozległe. Wspinamy się na szczyt widowni. Nie ma schodów. Trzeba się trochę napocić, żeby tego dokonać. Po wyjściu z teatru idziemy oglądać ruiny grobowców. Są wykute w skale. Można zaglądnąć do środka bo płyty zamykające groby od przodu są rozbite. Na koniec robimy sobie kilka zdjęć z wyrzeźbionymi twarzami.
Po wizycie w ruinach Myry jedziemy do Kościoła Świętego Mikołaja. Tu wejście też kosztuje 5YTL. W środku na ścianach są namalowane podobisny świętych.


Grobowiec Mikołaja

Grobowiec jest rozbity. W całości zachowało się tylko marmurowe wieko. Nawa główna wygląda okazale. W swoich czasach to musiała być ogromna budowla. Na koniec jeszcze sesja z pomnikiem Mikołaja i wsiadamy do auta w drogę do Finike.

Miłosz

14:30

Zatrzymaliśmy się na kamienistej plaży po drodze do Finike. Jesteśmy prawie sami. Są tu jeszcze 4 osoby. Przebieramy się w kostiumy i wykładamy na ręcznikach. Jest bardzo ciepło i słonko opala nam buzie. Woda jest czysta, ale zimna. Do kąpieli trochę za zimna, ale do zmoczenia stóp w sam raz. Uczę się puszczać kaczki i czasem mi się udaje

Basia

16:30

Zatrzymaliśmy się w Finike. Znelaźliśmy knajpę przy przystani. Nie mieli kalmarów.. Zjedliśy krewetki i jeszcze smakujące jak muł, małe, czarne zwierzątka. Wszystko było bardzo smaczne, ale zapłaciliśmy majątek - 71 YTL. Okropnie drogo i teraz musimy oszczędzać. Jedziemy do Olympos.

Basia

18:30

Olympos W Olympos są dwie bazy dla traperów. Domki na drzewach przypominają ptasie dziulpe. Są tu domowe restauracje przy których wiszą hamaki. Prawdziwy raj dla chcących uciec od rzeczywistości. Sama wioska położona jest ok 14 km od głównej drogi. Dotarliśmy do niej przejeżdżając przez rzekę. Dobrze, że nie była zbyt wysoka. Mineliśmy przyjemne obozowiska i ruszyliśmy w strone morza. Wstęp do ruin Olympos kosztował 2 liry od osoby. Mogliśmy zobaczyć ruiny murów miasta, szczątki grobowców i bliżej nie zidentyfikowanych światyni. Zrobiliśmy sobie spacer po kamienistej plaży, która ma ponad 4 km długości. Tu jak mówi przewodnik łączą sie ze sobą dwie wody - słona i słodka. Wracając wspeiliśmy się na akropol i mogliśmy podziwiać ruiny z dośc wysoka. Zapadł już zmrok i niestety nie znaleźliśmy płonącego kamienia.

Basia