<< | Wyprawa | Dzien2 >>

25.03.2006


Walizki

Poranek był bardzo ciężki. Wczoraj byliśmy na imprezie. Zjadlam duże śniadanie i jakoś udało mi się zebrać. Dopakowaliśmy walizki i wyruszyliśmy na dworzec. Na dworcu spotkaliśmy 2 Finów, którzy jak się okazało będą nam towarzyszyć w drodze i nawet zamieszkają w tym samym hotelu. Odprawa poszła gładko, mimo że mieliśmu dużo bagażu. Lot był spokojny. Trochę trzęsło, ale nie było najgorzej. Do jedzenia dostaliśmy ciepły makaron i te 4 godziny powoli minęły. Po drodze widać było góry, które były tak wysokie, że wystawały ponad chmury. Po wylądowaniu długo czekaliśmy na płycie lotniska, zanim przyjechał po nas autobus i zabrał nas do terminalu. Kupiliśmy wizę za 10 euro. Celnicy też o nic nie pytali. Musieliśmy strasznie długo czekać na bagaż. Miłosz strasznie się denerwował, że nogi od statywu się zgubiły, ale w końcu się odnalazły z dostawą bagażu specjalnego. Łatwo znaleźliśmy przewodnika z Detur'u. Autokar zabrał nas do hotelu. Jest w miarę przytulnie, ale ściany są trochę brudne i brakuje nam poszwy na kołdrę. Wzieliśmy prysznic i ruszyliśmy zwiedzać miasto. Głodni postanowiliśmy złowić rybę. W knajpie potraktowano nas jak bardzo wyjątkowych gości. Gospodarz koniecznie chciał żebyśmy zostali i choć początkowo nie miał ryby którą chcieliśmy zamówić szybko ją znalazł. Usiedliśmy przy stoliku na polu i mogliśmy podziwiać niewielką część portu. Najprzyjemniejszy jest fakt, że jest ciepło i możemy siedzieć tylko w polarze. Zaczeło kropić i musieliśmy przenieść się pod słomiany dach. Kolacja była pyszna a świeżo wyciśnięty przy nas sok z pomarańczy wprawił nas w błogi nastrój. Później ruszyliśmy w stronę portu. Na głównej aleji handlowej większość sklepików była już zamknęta, jednak niektórzy handlarze wiąż zachęcali do kupna towarów. Na nabrzeżu jest mnóstwo oświetlonych restauracji, a kelnerzy zapraszją do środka. Spacer nad morzem pomógł nam odpocząć.

Basia

<< | Wyprawa | Dzien2 >>